-------------------------------------------------------------------------------------------
Od dawna wiadomo było, ze wpływanie na emocje odbiorców jest najskuteczniejszą bronią reklamodawców i osób zajmujących się projektowaniem przekazów medialnych.
Michał Leksiński
Pozytywne emocje wzbudzają w nas radość, lecz poziom ich skuteczności nie jest zbyt wysoki. Inaczej sprawa się ma w przypadku emocji negatywnych takich jaki – strach, nienawiść, żal i złość. Nikt nie lubi ich odczuwać, jednak ich skuteczność w przekazie reklamowym jest ogromna. Przykładem są setki spotów politycznych bazujących na takich emocjach: spoty Polskiej Partii Narodowej („Jeżeli wy dorośli nie zgłosujecie na PPN, to my dzieci będziemy musieli uruchomić ten czołg”), spoty PiSu dotyczące „Układów”. Innym sposobem wzbudzania negatywnych emocji jest znajdowanie na swoich politycznych oponentów tzw. „haków”, które mają być kompromitującymi informacjami pozwalającymi ośmieszyć naszego przeciwnika. W Polsce takie działania mają swoją długą tradycję i ostatnio robią się coraz bardziej popularne. Powstaje pytanie, zresztą bardzo zasadne, czy takie działania mają w ogóle jakiś głębszy sens i czy tak powinno wyglądać uprawianie polityki XXI wieku ?
Po transformacji ustrojowej polskie społeczeństwo musiało zmierzyć się z jedną z największych tajemnic dekady – mianowicie co było w teczce Stana Tymińskiego ? Była to podręcznikowa sytuacja pokazująca, jak należy używać narzędzia jakim jest prowokacja. Rzekomych haków na swoich oponentów Tymiński miał dużo, lecz nigdy ich nie ujawnił. Jednak maszyna konspiracji poszła w ruch, a że nasze społeczeństwo jest bardzo podatne na wszelkiego rodzaju spekulacje i teorie spiskowe to wymyślano najróżniejsze scenariusze tego co Tymiński miał w teczce. Bo tak naprawdę nie liczy się co tam było, tylko jakie to wrażenie wywarło na społeczeństwie. Potem przeszliśmy długi okres podsłuchów i szukania wszelkich możliwych „złych” informacji, które mogły by politykom przedostać się na szczyty władzy. Jednak obecnie widzimy powrót do „gambitu Tymińskiego”, którego autorem jest Jarosław Kaczyński. O ile w okresie lat 90. XX wieku. Wszelkie afery i podsłuchy dość szybko wychodził na światło dzienne a politykom zależało na błyskawicznym kompromitowaniu swoich oponentów, o tyle obecnie liczy się czas i przetrzymanie odbiorców w niepewności. Tak jak kilkanaście lat temu Tymiński, tak teraz Kaczyński chce nas przetrzymać, tak abyśmy sami zaczęli konstruować własne teoria. Sprawa tyczy się oczywiście „haków”, które posiada Kaczyński na Sikorskiego i zamierza je upublicznić, kiedy nadejdzie czas kampanii prezydenckiej.
HAKerstwo polityczne nie popłaca. Propagowanie polityki „wiem, ale póki co nie powiem, żebyście sami coś wymyślili” na dłuższą metę nie jest żadną strategią. Jest tylko próbą zwrócenia na siebie uwagę i dodatkowo możliwością dania naszym przeciwnikom szansy wyjścia z twarzą z takiej sytuacji. Społeczeństwo nigdy nie lubi być stawiane w pozycji „niewiedzącego” – a takie właśnie HAKowanie może braci Kaczyńskich sporo kosztować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz