Dzisiejszy dzień w mediach zdominował temat rezygnacji premiera Donalda Tuska ze startu w wyborach prezydenckich. Decyzja ta dla wnikliwych obserwatorów życia polityczna nie jest żadnym zaskoczeniem.
Barbara Brodzińska-Mirowska
W kontekście tych wydarzeń warto zwrócić uwagę na trzy sprawy:
1. Decyzja premiera jest jedną z najbardziej odważnych decyzji podjętych przez polityków w ostatnich latach, która być może pozwoli Tuskowi dołączyć do grona najlepszych europejskich polityków ostatnich lat, rzecz jasna w przyszłości. Premier sprawdza się w swojej roli wie też, że bez realnej władzy nie będzie wstanie zrealizować wielu ważnych i niezbędnych dla kraju działań. Donald Tusk zapewne zdawał sobie doskonale sprawę, że o ile w PO znajdzie się bardzo dobry kandydat na prezydenta, który będzie miał realne szanse wygrać z Lechem Kaczyński, o tyle o kandydata na premiera i lidera partii byłoby już trudno. W dużym skrócie, premier kierował się dobrem partii, co nie dziwi, ale także racjonalnym, dojrzały i co najważniejsze długoterminowym spojrzeniem na sytuację i przyszłość kraju. A więc poświęcił, chwilowo, własne ambicje na rzecz dobra partii i ogółu. W tym momencie dla premiera najbardziej sensowny jest taki oto scenariusz. Kandydat PO wygrywa wybory prezydenckie (tu warto nadmienić, że w pierwszych popołudniowych sondażach wykonanych dla TVN24, Bronisława Komorowski – pojawił się w rankingu tuż za Lechem Kaczyńskim, radość posłów PiS jest zatem zdecydowanie przedwczesna), następnie PO wygrywa wyborcy parlamentarne, wówczas PO ze „swoim” prezydentem może przeprowadzić najbardziej istotne reformy. Po dwóch kadencjach premier Donald Tusk, kandyduje na prezydenta. W tym czasie zaś prowadzone zmiany kierują Polskę w stronę systemy kanclerskiego.
2. Premier Donald Tusk swoją decyzją nastręczył PiS nie lada problemu, odbierając koronny argument jakoby rządy PO były ukierunkowane na polityczne ambicje jej lidera. Sytuacja te jest dla PiS rzeczywiście z komunikacyjnego punktu widzenia niezwykle kłopotliwa, a jako przykład służyć mogą komentarze przedstawicieli PiS , które ujawniały duży dyskomfort. Ponadto, Lech Kaczyński w całym przekazie medialny został całkowicie zmarginalizowany. To ważny sygnał dla opozycji. Rezygnacja Tuska nie oznacza wygranej Lecha Kaczyńskiego.
3. Choć cieszy postawa premiera Tuska, smuci niestety jakość debaty i politycznych komentarzy sytuacji. Zabrakło wnikliwych i głębokich analiz. Przekaz i komentarze tego wydarzenia są płytkie.
Chwilę po konferencji premiera ruszyła fala komentarzy, słychać było m.in. o „dezercji” o „pazerności na władzę” o chęci „przykrycia afery hazardowej”. Natychmiast pojawiły się rankingi ewentualnych pierwszych dam. Przebija przez komentarze i analizy polska kultura polityczna. Przebija natura podejrzeń, teorii spiskowych. Przebija brak zaufania do intencji ludzi. Niestety nie wróży to dobrze na przyszłość. Smuci w analizie publicznego i medialnego dyskursu jedna rzecz nigdy nie ma sytuacji, która byłaby dobra, pozytywna. Tusk kandyduje: źle-chce władzy, realizuje własne ambicje kosztem innych, Tusk- nie kandyduje: też źle, dezerteruje, kryje afery, przyzwyczaił się do władzy. Nie dziwi fakt, że społeczeństwo jest do polityki nastawione sceptycznie.