piątek, 30 października 2009

Wyborczy Software

-------------------------------------------------------------------------------------------







 
Techniki i narzędzia marketingu politycznego ulegają naprawdę szybkim przemianom. Początkowo szczytem osiągnięć były tzw. „Whistle stops”, czyli przystanki na trasie pociągu, którym podróżował kandydat na prezydenta USA. Wraz z rozwojem środków komunikacji w politycznej walce pojawiały się coraz nowsze rozwiązania – listy, radio, telewizja i w końcu Internet. Jednak oprócz tych wszystkich kanałów rozwijał się też mniej znany, lecz ogromnie ważny segment – oprogramowanie wyborcze.

Michał Leksiński


Oprogramowanie wyborcze to nic innego jak programy, które zajmują się określonymi zadaniami w trakcie kampanii wyborczych lub w trakcie przygotowań do wyborczego boju. Na rynku amerykański pozycji tych jest niezliczona liczba, w Polsce najprawdopodobniej takie oprogramowanie nie istnieje. Najprostszym, lecz zaraz bardzo pomocnym programem jest   E-Campaign Zajmuje się on tworzeniem list mailingowych oraz odpowiednich wiadomości a następnie użytkownik może zaprogramować samemu harmonogram wysyłki e-maili. Jednak ten program oferuje absolutne minimum jeżeli chodzi o usługi kampanijne. 4 najbardziej rozbudowane platformy oprogramowania to  Complete Campaigns, Politically-e, Vote-Tech, Aristotle Campaign Manager. Każdy z tych programów to wielofunkcyjny kombajn pozwalający na zarządzanie całą kampanią. Opisując programy będę pisał o wszystkich 4 ze względu na bardzo duże podobieństwa w strukturze. Zaczynając przygodę z takim programem tworzymy odpowiednie bazy danych, które możemy w dowolny sposób modyfikować, łączyć lub rozdzielać. Dodatkowo, co niezwykle ważne w przypadku amerykańskiego rynku wyborczego, specjalne  segmenty programu zajmują się bazami danych sponsorów oraz ciągłym kontaktem z nimi. Dzięki mechanizmom WEB 2.0 możliwa jest całkowita interakcja pomiędzy sztabami oddalonymi od siebie o setki kilometrów. Każdy z tych programów posiada również osoby moduł, w którym możemy tworzyć nasze strony internetowe na potrzeby kampanii. Oczywiści strona taka jest w pełni zintegrowana z programem. Istnieje pełno dodatkowych modyfikacji takich jak : Schedule, Campaign Planner, Voters Database, Financial Tracking czy Campaign Manage Tools. W zależności od wyboru wersji programu oraz jego przeznaczenia możemy saim wybrać, które moduły będą nam najbardziej potrzebne.  Jak widać kampanie wyborcze stają się w pełni profesjonalnym sektorem zarządzanym przez komputerowe oprogramowanie. Najlepszym przykładem może być kampania Baracka Obamy w stanie Texas w 2008 roku. Posłużono się tam programem online Central Desktop. Platforma ta, to zintegrowany system zarządzania, który przeznaczony jest głównie dla świata biznesu. Wchodząc na strone Central Desktop, po zalogowaniu mamy do dyspozycji własne bazy danych, folder, edytory teksów i arkuszy kalkulacyjnych, obszary wspólnych dyskusji oraz całą masę innych narzędzi związanych z zarządzaniem. Dzięki takiemu oprogramowaniu Obama dotarł do niezwykle duże liczby osób, które następnie stały się jego pomocnikami w kampanii. CentralDesktop przyczynił się do ogromnej eskalacji Grass rooting`u w Texasie. Tysiące ludzi zostało połączonych wirtualnie z centralnymi jednostkami sztabowymi, co w efekcie przyniosło niesłychane efekty i rzeszę nowych wolontariuszy. Niewątpliwie wpływ na to wszystko miały właśnie zastosowane programy do zarządzania kampaniami.
            Użycie w kampaniach wyborczych wysoce wydajnego oprogramowania jest kolejnym krokiem na drodze profesjonalizacji wyścigu wyborczego. We współczesnych bataliach politycznych liczy się przede wszystkim szybkość działania. Dzięki nowemu segmentowi, jakim jest oprogramowanie wyborcze, politycy uzyskują ogromną przewagę i nierzadko wyprzedzają z informacją nawet media. Zapewne Polskie kampanie w najbliższej przyszłości również zaczerpną z  tych wzorców i skorzystają z  siły oprogramowania wyborczego.



niedziela, 25 października 2009

Przegląd tygodnia

-------------------------------------------------------------------------------------------










 
19.10.09 – Poniedziałek
Platforma Obywatelska odrabia powoli swoje straty – tak wynika z sondażu opublikowanego na portalu TVN24. Niewątpliwie afera hazardowa osłabiła partię Donalda Tuska, jednak z drugiej strony przysporzyła wiele interesującej pracy „platfromerskim” PR-owcom. Wyjście z tego kryzysu nie było łatwe. Szczególnie, że zarówno SLD jak i PiS atakowało z każdej strony. Z kolei koalicjant nie był zbyt wiernym pomocnikiem i obrońcą, co z drugiej strony nie dziwi. Gdyby PSL wdał się mocno w spory pomiędzy PO a PiS mógłby naprawdę dużo stracić. Oczywiście pojawił się dzisiaj wątek „afery podsłuchowej” i kwestii paranoi premiera, którą jako pierwszy zauważył poseł Adam Hoffman. Paranoja premiera objawia się tym, że (wg posła Hoffmana) nie kontroluje on służb ABW. Jednak w naukach politologicznych paranoja polityczna objawia się zupełnie innymi rzeczami i na pewno nie chodzi tu o ABW. Jednak używanie mocnych słów, właśnie typu „paranoja” jest modne w polskiej polityce. To właśnie taka retoryka stwarza „show”, w którym posłowie tacy jak pan Hoffman mogą się odnaleźć.

20.10.09 – Wtorek
Prawo i Sprawiedliwość nie daje za wygraną i próbuje jak najdłużej ciągnąć wątek afery hazardowej. Jeżeli już sama afera przestała być „większą sprawą”, to należy znaleźć coś nowego. I co? Pojawia się kwestia powołania komisji śledczej, – kiedy? Gdzie? Kto? Ilu z PiSu? I od razu pojawia się również strona internetowa www.aferpo.pl. Znajduje się tam zegar, który liczy czas od chwili zapowiedzi premiera o powołaniu komisji śledczej. Zabieg całkiem udany, choć słabo wypromowany. Jednak warto zauważyć, że pomysł nie jest innowacyjny. Od dawna bowiem istnieje strona www.pepepe.pl, nazwa jest skrótem od frazy „Poletka Posła Palikota”. Na stronie tej znajduje się również zegar, z tym że zegar ten odlicza czas do końca kadencji Lech Kaczyńskiego. W pewnym okresie istnienia strona ta przeżywała wielki „boom” popularności. Obecnie jest traktowana raczej, jako śmieszny gadżet internetowy. Sporo jeszcze nauki przed naszymi parlamentarzystami o marketingu w Internecie.

21.10.09 – Środa
Do Polski przyjechał wiceprezydent USA Joe Biden. Spotkał się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, premierem Donaldem Tuskiem oraz ministrem spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim. Rozmawiali o wielu ważnych dla Polskich sprawach, głównie poruszano tematykę tarczy rakietowej w Polsce. Jednak nie to jest najciekawsze. Wiadomo jak istotne jest spotkanie Bidena z Kaczyńskim – po pierwsze kwestie relacji partnerskich a po drugie oczywiście kwestie wizerunkowe i pozycjonowanie własnej osoby na męża stanu i godnego partnera do rozmów z wiceprezydentem USA. Przepychanek pomiędzy PO a PiS, kto kiedy i gdzie ma się spotkać z Biden`em nie było. Mogłoby to dziwić, lecz wszelkie wątpliwość rozwiał termin wypuszczenia nowego spotu PiS dotyczącego afery hazardowej. Jak duży jest to zbieg okoliczności, że akurat, kiedy premier i szef MSZ będą mieli spotkania z wiceprezydentem USA pojawia się negatywny spot na PO. Całkiem dobrze przemyślana akcja. Tylko, kto tak naprawdę na tym straci? PO za to, że jest przedmiotem tego spotu, czy PiS który w dzień wizyty tak ważnego przedstawiciela USA rozpoczyna negatywną kampanię przeciwko swojemu parlamentarnemu wrogowi?

22.10.09 – Czwartek
Ważne słowa – Waldemar Pawlak kandydatem na prezydenta w 2015 roku.  Oczywistym jest, że w obecnej konfiguracji parlamentarnej szef PSL nie mógłby ubiegać się o to stanowisko, ponieważ nie mógłby stanąć na drodze swojemu, większemu koalicjantowi. Jednak perspektywa 2015 nie jest taka odrealniona. Waldemar Pawlak zawsze cieszył się dużym poparcie na obszarach wiejskich. Samo PSL jest partią o ponad 100letniej tradycji i głębokim zakorzenieniu w umysłach polaków. 6 lat, które pozostało Pawlakowi do kandydatury jest okresem na przemyślenie tego jak należy wykorzystać tak zakorzeniony wizerunek PSL-u do zdobycia większej ilości elektoratu.

23.10.09 – Piątek
Media już od dawna nie tylko przekazują informację, stają się również areną i środkiem do walk politycznych. Przykładem tego może być spór Juli Pitery z Michałem Boni. Najpierw Pani Pitera oskarża Boniego na łamach gazety „Dziennik Gazeta Prawa”, następnie dzisiaj na antenie radia TOK FM pani Pitera powróciła do tego wątku. Pan Boni tak się zdenerwował, że aż sam do radia zadzwonił, by sprawę sprostować. Media przestały już dawno odgrywać rolę doręczyciela informacji. Obecnie są w większej mierze narzędziem, najczęściej narzędziem używanym przez polityków. Ci bardziej obrotni potrafią media świetnie wykorzystać do własnej autopromocji lub realizacji własnych celów, ci mniej obrotni tylko się będą kłócić.

24.10.09 – Sobota
Tak się PR-u nie uprawia. Kwestia „tarczy antykorupcyjnej” związanej z prywatyzacją polskich stoczni nabrał tempa. Organizacje pozarządowe i opozycja domagały się wyjaśnień, czym tarcza naprawdę jest i co się za nią kryje. Okazało się, że PO nie wiele potrafi w tej materii powiedzieć. Jeżeli już się przygotowywać do takiej akcji PR to na 120%, a tutaj niestety został zrealizowany tak zwany „Ersatz” – szybka, niekompletna i mało wiarygodna akcja Pijarowska. Opozycja szybko przygotowała kontrofensywę i posłużyła się najlepszą bronią, jaką miała czyli „dekonstrukcją”. Objawiła opinii publicznej, że PO uprawia PR w związku z tarczą i tyle. Pytanie, jak szybko Platforma zareaguje na tą kryzysową sytuację?

25.10.09 – Niedziela
Niedziela zazwyczaj nie dostarcza zbyt wielu emocji politycznych. Jednak stałym elementem polskiego politycznego pejzażu stał się program Bogdana Rymanowskiego „Kawa na Ławę”. Kwestia poruszanych w nim kwestii to osobna sprawa. Warto się jednak zastanowić nad jego funkcją w polskiej polityce. Najczęściej, wysłani do programu są zaprawieni w bojach politycy, których retoryki nie powstydziłby się sam Schopenhauer. Ryszard Kalisz, Stefan Niesiołowski, Sławomir Nitras, Tadeusz Cymański, Waldemar Pawlak czy Eugeniusz Kłopotek – to stali bywalcy programu. Wydaje się, że program Rymanowskiego od pewnego czasu pełni funkcję „politycznego pogotowia”. Spieszę wyjaśnić, o co mi chodzi- otóż przez cały tydzień oglądamy liczne konflikty, spory i konferencje, w których co rusz inna partia wypomina drugiej błędy i stara się wzmocnić własny wizerunek. Na koniec takiego tygodnia partie wysyłają swoich „retorycznych specjalistów” do programu „Kawa na Ławę”, aby Ci mogli podsunąć widzom, przychylne dla partii, interpretacje politycznych wydarzeń ostatniego tygodnia. W trakcie intensywnej dyskusji politycy starają się przeforsować jedyną słuszną według nich ocenę ostatnich wydarzeń. Tak więc, Niedziela oficjalnie stała się dniem kreowania opinii politycznych.  

sobota, 24 października 2009

Spin w obiektywie kamery

-------------------------------------------------------------------------------------------















Świat polityki to świetny materiał na film. Przykładów wymieniać można wiele  Kandydat, Wszyscy ludzie prezydenta, Człowiek roku, Obywatel Milk, Stan Gry czy Ukryta strategia. Filmy te zawsze bazują na stylu określanym, jako „Political fiction” lub „Political thriller”. Ze świecą szukać przykładów dzieł kinematografii dotyczących samego marketingu politycznego i działań tzw. zakulisowych. Jednak w artykule tym chciałbym opisać kilka wartych uwagi filmów, które w rewelacyjny sposób przedstawiają kunszt marketingu politycznego i jego rzemieślników, czyli konsultantów politycznych.

Michał Leksiński     



                 Pierwszy film to Wag The Dog, jest on zarazem jedynym filmem, który w tym zestawieniu oparty jest na “political fiction”. Zaczyna się jak u Hitchcocka: „Na początku trzęsienie ziemi, a potem stopniowy wzrost napięcia”. 10 dni przed reelekcją prezydent USA wplątuje się w aferę seksualną. Jego doradca (Robert DeNiro) musi wymyślić sposób odwrócenia uwagi mediów od tej afery. Zadanie wydaje się swoistą „mission impossible”, jednak nasz spin doktor znajduje sposób. Zatrudnia reżysera z Hollywood (Dustin Hoffman), aby ten nakręci fikcyjną wojnę z Albanią. Konflikt będzie miał na celu całkowite odciągnięcie uwagi od afery s udziałem prezydenta. Film pokazuje cynizm profesjonalistów politycznych, który posunięty jest tak daleko, że jakiekolwiek zasady moralne i etyczne nie są w stanie ich powstrzymać przed pragmatycznym działaniem. Niewątpliwie pozycja warta obejrzenia, by zobaczyć jak wygląda prawdziwy spin.

            Kolejnym filmem opisującym zakulisowe działania jest oparty na faktach „Projekt Jelcyn”. Film opowiada o wyborach w Rosji, w 1996 roku. Wtedy to George Gorton, Joe Shumate i Dick Dresner – trzech konsultantów politycznych z USA, zostaje zatrudnionych przez rosyjskie władze w celu zdobycia dla Borys Jelcyna powtórnie fotela prezydenckiego. Film pokazuje niejasne układy, które wywiązały się pomiędzy władzami a konsultantami w trakcie kampanii. Istotne jest również ukazanie problemów technicznych, z którymi konsultanci musieli się zmagać w Rosji. Nie posiadając nowoczesnego sprzętu, nie dysponując odpowiednimi narzędziami i tak byli w stanie wygrać dla Jelcyna wybory w 1996 roku. Dzień po wyborach ukazał się artykuł w Time, który oddał swoim tytułem całość fabuły tego, co działo się w Rosji: „Yanks to The rescue - The secret story of how American advisers helped Yeltsin win”.

            “War Room” I “Our Brand is Crisis” to dwa filmy dokumentalne, których głównym bohaterem jest jeden z najwybitniejszych amerykańskich konsultantów politycznych James Carville. War Room opowiada o całej kampanii Bill Clintona w 1992 roku. W tytułowym „pokoju wojennym” odbywa się większa część akcji. Warto dodać, że działania tego sztabu wyborczego stały się kanonem działań dla wszystkich sztabów od czasu tamtych wyborów. Z kolei drugi film (również dokumentalny) opowiada o kampanii Gonzalo Sancheza de Lozady w 2002 roku, w Boliwii. Przy tej kampanii została zatrudniona firma Carville`a, aby pomóc Gonzalo wygrać wybory. Najbardziej interesującym aspektem filmu są wywiady z J.C., który opowiada o przemyśle konsultantów politycznych i o mitach, które wokół niego narosły.

            Ostatnim zagranicznym dokumentem, o którym chciałbym napisać to „Lords of The Spin”, czyli Czarodzieje Wielkiej Polityki. Film w całości poświęcony jest pracy doradców politycznych i ich relacji z politykami. W dokumencie możemy zaobserwować przemiany w marketingu politycznym zachodzące na przestrzeni lat oraz zmiany w prowadzeniu kampanii wyborczych. Przedstawione zostają sylwetki Joe Napolitana, Tonego Schwartza, Tima Bella, Lee Atwatera, Jamesa Carville`a, Karla Rove`a. Film daje wyczerpujący ogląd na świat konsultingu politycznego.

            Jeżeli chodzi o polskie filmy o tej tematyce to ich ilość jest porównywalna do ilości profesjonalnych działań PR w polityce. Jednak głównym filmem, którego obejrzenie jest wręcz obowiązkowe, jest film „Jak to się robi?”. Polski mistrz autopromocji i kreacji wizerunku Piotr Tymochowicz udowadnia, że da się wykreować każdego. Przy pomocy kilku narzędzi z zakresu promocji i kreacji wizerunku „tworzy” on z młodego chłopaka, lidera młodzieżówki Samoobrony. Film wyraźnie ukazuje, jakimi mechanizmami kieruję się w Polsce kreacja wizerunku.

            Film są zazwyczaj kalką rzeczywistość. Marketing polityczny nie jest najłatwiejszym tematem dla filmowców. Działania marketingowe zazwyczaj są ukryte, sztaby nie dają bezpośredniego dostępu do swoich dokumentów, więc trudno dobrze opisać ten obszar. Jednak świat filmu nie boi się wyzwań. Co chwila odkrywany jest przed nami kolejny sekret, a filmowcy próbują wyniknąć w ten skomplikowany i pełen zależności świat. Przecież cóż może być bardziej ciekawego niż polityczne tajemnicy uchwycone obiektywem kamery.

wtorek, 20 października 2009

Kampanie negatywne

------------------------------------------------------------------------------------------










„Działania armii opierają się na podstępach; posuwa się ona naprzód, gdy jest to korzystne, i zmienia się, rozpraszając i jednocząc na nowo.” „Atakuj, gdy jest nieprzygotowany. Idź tam, gdzie się nie spodziewa.” „Kto zna wroga i zna siebie, temu nic nie grozi w choćby w stu bitwach”1 – te trzy cytaty ze „Sztuki Wojny” Sun Tzu idealnie opisuję prowadzenie i konstruowanie współczesnych kampanii negatywnych. Ich działanie bywa nieraz druzgocące dla naszego przeciwnika, lecz zawsze musimy pamiętać, że my też możemy wiele stracić, wchodząc na wojenną ścieżkę kampanii negatywnych.

Michał Leksiński


Kampanie negatywne istniały zawsze. Objawiały się w różny sposób, jednak do czasu pierwszych kampanii wyborczych w Stanach Zjednoczonych, zazwyczaj miały one marginalny charakter i niewielkie oddziaływanie. Początki kampanii negatywnych to głównie drukowane w prasie oskarżenia i zarzuty wobec przeciwników lub specjalne broszury atakujące kontrkandydatów. W roku 1825 odbyła się wg Kerwin C. Swinta, autora książki Mudslingers: The Top 25 Negative Political Campaigns of All Time Countdown from No. 25 to No. 1, najbardziej negatywna kampania prezydencka w historii USA 2. Walka pomiędzy Andrew Jacksonem a Johnem Quincy Adamsem obfitowała w argumenty najniższych lotów. Doszło do publikacji w gazecie, w której można było przeczytać, że matka Jacksona to „zwykła prostytutka przywieziona przez brytyjskich żołnierzy do USA.” Do czasu boomu technologicznego i rozwoju radia oraz telewizji, kampanie negatywne opierały się głównie na drukowanych materiałach, które miały na celu pogrążyć przeciwnika. Prawdziwy rozwój kampanii negatywnych nastąpił w drugiej połowie XX wieku. W roku 1964 stworzono jeden najsłynniejszych spotów negatywnych „Stokrotka”. Twórca wielu reklam komercyjnych Tony Schwartz na prośbę partii demokratycznej stworzył spot przedstawiający małą dziewczynkę liczącą płatki kwiatka. Gdy głos doszedł do 10, zmieniał radykalnie ton i zaczął odliczanie od 10, na końcu widz mógł obserwować masywną eksplozję ładunku jądrowego. Spot uderzał bezpośrednia w Barrego Goldwatera – przeciwnika demokratycznego Lyndona Johnsona. Spot, pomimo iż został wyświetlony tylko raz, przyczynił się do bezapelacyjnego zwycięstwa Johnsona. Statystki pokazują znaczny wzrost użycia reklam negatywnych w kampaniach od lat 6o. W tych właśnie latach na 5 pozytywnych reklam pojawiała się tylko 1 negatywna, w latach 70 odpowiednio stosunek wynosił 1: 1 a w roku 1988 1:3. W tym właśnie roku odbyła się, wg Paula Bollera autora książki Presidential Campaigns, najbardziej negatywna kampania prezydencka we współczesnej historii USA 3. Powstał tam szereg spotów z udziałem słynnego więźnia „Willie Hortona”, które oskarżały kandydata demokratów o zbyt liberalne podejście w kwestii przepustek więziennych. Przykładów kampanii negatywnych można wymieniać wiele, są one bardzo popularnym rozwiązaniem w kampaniach wyborczych, gdyż mogą znacząca obniżyć notowania naszego przeciwnika. Zazwyczaj kampanie negatywną stosują kandydaci tracący poparcie lub posiadający skromny budżet kampanijny. Wyróżnić można przede wszystkim dwa rodzaje takich kampanii: wizerunkowa i merytoryczna. Co raz częściej możemy zaobserwować tą pierwszą, co dziwi, ponieważ jej zastosowanie jest znacznie bardziej niebezpieczne. Przykładem może być tutaj kwestia „Dziadka z Wermachtu” w wyborach prezydenckich w 2005 roku, w Polsce. Informacja ta przyniosła zamierzony rezultat – obniżyła poparcie Donalda Tuska, jednak przyczyniła się również do stygmatyzacji wizerunku Prawa i Sprawiedliwości, jako partii atakującej i agresywnej. Kampania negatywna merytoryczna to odniesienie się do kwestii problemowych a nie prywatnych, jest ona o wiele lepiej przyjmowana i często odnosi duże sukcesy.

Stosowanie kampanii negatywnych jest zawsze ryzykowne. Umiejętności zaimplementowania odpowiednich działań tak, aby obniżyć popularność naszego przeciwnika nie jest rzeczą prostą.  Nieumiejętność w tej materii może przyczynić się do własnej porażki. Historia pokazała, że sztukę tą można opanować. Geniusz LeeRoy`a Atwatera czy Karla Rove`a w kampaniach prezydenckich w Stanach, w latach 1988, 2000 i 2004 pokazał, że kampania negatywna może przynieść ogromne korzyści, jednak musi być umiejętnie przeprowadzona. W Polsce ciężko o dobrze skonstruowane kampanie negatywne. Polscy politycy powinni przy myśleniu o kampaniach negatywnych kierować się przede wszystkim starą prawdą: „qui gladio ferit, gladio perit”( Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie).

Przypisy:
1.  Tzu Sun, Pin Sun, Sztuka Wojny, Wydawnictw Helion, Gliwice 2004, ss. 23.
2. Kerwin C. Swint, Mudslingers: The Top 25 Negative Political Campaigns of All Time Countdown from No. 25 to No. 1, Praeger Publishers, Washington 2005, ss. 245.
3.  Boller Paul, Presidential Campaigns, Oxford Univeristy Press, New York 2004, ss. 356.

Przegląd tygodnia

-------------------------------------------------------------------------------------------














12.10.09 – Poniedziałek
Pan Cimoszewicz nie wszedł do rządu Donalda Tuska. Sprytni grają ze sprytnymi w polityczną grę. Działania Donalda Tuska były dobrze zaplanowaną akcją polityczną. Dymisje najbliższych współpracowników i nowe nominacje to poziom medialny całego sporu „afery hazardowej”. Subtelniejsze rozgrywki dzieją się poza naszymi oczami, i tylko co nieliczni potrafią wychwycić pomiędzy wierszami grę polityczną Donalda Tuska. W zawirowaniach medialnych odnośnie dymisji i nominacji Pan Cimoszewicz był obecny – wszyscy byli bardzo ciekawi czy wejdzie w skład gabinetu premiera. Jednak dość przewidywalny był również fakt, że w przyszłym roku Włodzimierz Cimoszewicz zdecyduje się na start w wyborach. Co gorsze dla PO, sondaże wskazywały właśnie na niego. I nagle pojawia się okazja – wmanewrować przyszłego kandydata wyborów prezydenckich w swój rząd. Usidlić go tak, aby nie mógł już starać się o kandydaturę i co najważniejsze fotel prezydencki. Pamiętajmy, że marketing polityczny to nie tylko kampanie wyborcze i spoty – to wszelkie działania partii nakierowane na opinię publiczną w celu pozyskania elektoratu. Włodzimierz Cimoszewicz mógł ten elektorat tylko zabrać Platformie, więc próbowano go sprytnie usidlić. Nie udało się, Cimoszewicz odmówił – tym lepiej dla obserwatorów – walka będzie ciekawsza.

13.10.09 – Wtorek
Janusz Palikot prosi Donalda Tuska o ustąpienie z prezydentury. Media przyznały, że to dość mocne słowa w ustach pan Palikota. Jednak dzień wcześniej pojawiły się pogłoski o rzekomej możliwości startu w wyborach Bronisława Komorowskiego. Platforma zaczyna myśleć strategicznie, czyli długofalowo. Jest wielce prawdopodobnym, że Donald Tusk mógłby nie otrzymać mandatu zaufania od naszego społeczeństwa, więc konstruowane są w kuluarach rozwiązania alternatywne. Bronisław Komorowski to polityk, w opinii mediów i być może społeczeństwa, wyważony i godny tego miana. Pytanie tylko czy premier Tusk tak łatwo ustąpi i przedłoży interes partii ponad swój własny. A jeżeli chodzi o Pana Palikota to w związku z aferą jest go coraz więcej w mediach, być może zaczyna on właśnie swoją polityczną walkę o przywództwo w partii.

14.10.09 – Środa
 Konflikt PO vs PiS to temat bez końca jeżeli chodzi o marketing polityczny. Jednak w cały tym sporze od czasu do czasu słyszymy głos koalicjanta PO czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego. Głos ten zazwyczaj nie jest tak donośny jak pozostałych partii, ale zapewne ma to swoje uzasadnienie. Dzisiaj premier Pawlak wypowiedział się na temat ewentualnego objęcia urzędu premiera RP po wygranych, przez PO, wyborach prezydenckich. Stwierdził, że to Platforma wskaże swojego kandydata. Czy można to nazwać poddańczością, czy może PSL jest za słaby, a może tak naprawdę to dobrze skalkulowana decyzja. PSL od zawsze była partią o silnie określonym elektoracie, który zawsze ją popierał. Elektorat ten cechuje duży szacunek wobec PSL-u, ze względu na to, że partia nie bierze udziały w ciągłych przepychankach politycznych, tylko zwraca się do ludzi. Nie bierze również tak silnie udziału w wyścigu po najwyższe stanowiska w kraju. Dlatego PSL dobrze wie co robi.

15.10.09 – Czwartek
Janusz Palikot zostaje wiceszefem klubu parlamentarnego PO. Gdyby prześledzić karierę oraz całkiem niedawne zachowania pana posła, można by stwierdzić, że objęcie takiej funkcji wcześniej czy później musiało mieć miejsce. Janusz Palikot doskonale zna się na mediach i ma świetne dobraną osobowość medialną. Jego liczne kreacje, eventy czy niecenzuralne zachowania zrobiły z niego medialną gwiazdę Platformy. Media go uwielbiają, bo daje im to czego zawsze potrzebują – sensacji. Odpowiednie działania w trakcie przebiegu „afery hazardowej”, odpowiednia ilość publicznych wystąpień i pozycja w klubie, w końcu wywindowały go na pozycję wiceszefa. Pytanie czy na takim stanowisku zmiękczy nieco swój wizerunek, czy wręcz przeciwnie?

16.10.09 – Piątek
Mała kampania negatywna PiS w polskich tabloidach. PiS raczej na tym straci niż zyska. Nie tak się przeprowadza kampanie negatywne i nie tak uderza się w przeciwnika. To prawda, że Fakt i Super Express mają ogromne nakłady, jednak czy taki kanał dystrybucji jest najbardziej odpowiedni? Wiele już się pisało i wiele mówiono o kampaniach negatywnych. Ich skuteczność zależy od precyzji skonstruowania takie strategii oraz oparcia jej na wiarygodnie przeprowadzonych badaniach. Problem w tym, że źle przeprowadzona kampania odbija się szerokim echem i mocno wpływa na opinię publiczną. Piątkowa kampania Prawa i Sprawiedliwości zrobiona została, jakby od niechcenia. Forma graficzna nie zaskakuje a same hasła użyte w kampanii, zbyt odkrywcze nie są. Wyraźnie widać, że partia Jarosława Kaczyńskiego stara się wszelkimi sposobami podtrzymać falę negatywnych emocji, związanych z aferą hazardową.

17.10.09 – Sobota
W Piątek pojawił się niezwykle waży wywiad, lecz media nagłośniły tą wiadomość dopiero dzisiaj. W Dzienniku „Polska” można było przeczytać rozmowę z panem Rafałem Grupińskim, posłem Platformy i ścisłym współpracownikiem premiera, zajmującym się wszelkimi działaniami PR-owymi. Wywiad ten można zaliczyć do podręcznikowych przykładów działań z zakresu „spin doctoringu”, a więc nadawania informacją określonej „rotacji” (ang. Spin). Wywiad dotyczył głównie działań rządu w dobie kryzysu związanego z aferą hazardową. Grupiński jako specjalista PR doskonale widział jak rozmawiać z dziennikarzami by przekazać dokładnie to co chce i by odpowiednio zmodyfikować informację na swój i partii użytek. „kryzys wzmacnia”, „trudne czasy”, „wzajemna lojalność”, „przesunięcia”, „tworzenie zespołu” – wszystkie te stwierdzenia oraz wiele innych, które znajdują się w wywiadzie, są jawną próbą retorycznego pozycjonowania PO w roli wielkiego strategicznego gracza, który musi odpierać iluzoryczne zarzuty. Najlepszym przykładem odpowiedniego „spinu” informacją, jest fakt, że PO do znudzenia mówi o wielkich stratach prywatnych – zerwanych przyjaźniach i próbach charakteru. PiS, jako wróg, poprzez polityczne ataki doprowadził do towarzyskich tąpnięć w Platformie. Jednak największym kunsztem całego wywiadu jest oczywiście stwierdzenie, że „kryzys wzmocni Tuska”. Spin najwyższej klasy.

18.10.09 – Niedziela
W Sobotę pojawiła się informacja o akcji ABW i podsłuchach w telefonach dziennikarzy. Rozpoczęła się wielka dyskusja na temat zasadności podsłuchów oraz kwestii złamania prawa. W całej tej dyskusji większość stron wypowiada się z dużą ostrożnością i z przewagą argumentów merytorycznych. W Niedzielnym programie „Kawa na ławę” sami politycy przyznawali sobie kolejno rację i w miarę spokojnie dyskutowali na ww. temat. Jednak w całym tym zamieszaniu znalazła się jedna osoba, która okazji przepuścić nie mogła i musiała wykorzystać tą sprawę do krytyki rządu Donalda Tuska – prezydent Lech Kaczyński. Stwierdził, kontynuując technikę ściętej płyty, że to wina kryzysu w rządzie Donalda Tuska, który przekłada się na kryzys w całym państwie. Jak widać każda okazja jest dobra do ataku, wypadałoby jednak znaleźć nowe argumenty.

piątek, 16 października 2009

Afera w dobie tabloidu

-------------------------------------------------------------------------------------------















Od dwóch tygodni media piszą z lubością o „aferach”. Nie jest istotny przekaz informacji, istotne jest by słowo to jak najczęściej się pojawiło. Minister Grad faworyzował w przetargu Katarczyków. Tylko, że istnieje ogromna różnica pomiędzy faworyzowaniem kosztem innych inwestorów, a faworyzowaniem w celu sprzedaży, bo nikt inny nie jest chętny do kupna.
Wojciech Załęcki

Kiedy pojawiła się stacja TNV24 bardzo się ucieszyłem. Jak wielu innych wpadłem w nawyk odruchowego włączania jej kiedy wracałem do domu. Powoli zaczęło się to zmieniać kiedy pojawiła się stacja TVN CNBC Biznes. Najpierw powoli, a potem z coraz większą mocą docierało do mnie, że ludzie występujący w TVN24 często nie mieliby żadnej szansy pojawić się w sąsiedniej tvnowskiej stacji. I to nie z powodu braku wiedzy ekonomicznej, ale z powodu generalnego braku wiedzy, kompetencji czy ogólnie braku czegokolwiek istotnego do przekazania.

Napisano wiele o tabloidyzacji mediów. Często już nawet nie zastanawiamy się nad tym – przyjmujemy, że tak musi być. Od dwóch tygodni media piszą z lubością o „aferach”. Nie jest istotny przekaz informacji, istotne jest by słowo to jak najczęściej się pojawiło. Minister Grad faworyzował w przetargu Katarczyków. Tylko, że istnieje ogromna różnica pomiędzy faworyzowaniem kosztem innych inwestorów, a faworyzowaniem w celu sprzedaży, bo nikt inny nie jest chętny do kupna. Myślący czytelnicy muszą wymagać od dziennikarzy elementarnej rzetelności i podstaw logicznego myślenia.

Tak jako uzupełnienie - częstym ostatnio zjawiskiem jest stawianie tezy zakończonej znakiem zapytania. Ten prymitywny zabieg jest bardzo skuteczny medialnie. „Minister X bierze łapówki od inwestora?” – czy taki tytuł nie jest charakterystyczny? Niczego nie trzeba udowadniać. „Dziennikarz” zawsze może odpowiedzieć „ja tylko pytałem”.

W poniedziałek przez większą część dnia, główną informacją na portalu Onet.pl był wpis, bardzo krytyczny wobec rządu, Zbigniewa Kuźmiuka - byłego polityka PSL. Jakie znaczenie ma jego opinia? Odpowiedź jest oczywista, takie jak odpowiedź na pytanie dlaczego był to „news”. Boję się, że w przyszłości będzie tylko gorzej.  Na szczęście zawsze zostaje CNBC Biznes…    

wtorek, 13 października 2009

Nobel Obamy - nagroda czy kara?

-------------------------------------------------------------------------------------------














Prawdopodobnie nigdy wcześniej nagroda Nobla nie wzbudziła tylu emocji.  Kilka dni temu Komitet Noblowski przyznał pokojową nagrodę Nobla urzędującemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Ameryki Barackowi Obamie. Na pierwszy rzut oka to ogromny zaszczyt i niewątpliwie powód do dumy. Jednak czy w tym przypadku najbardziej prestiżowa nagroda na świecie nie będzie kulą u nogi obecnego prezydenta?
Michał Leksiński

Z pragmatycznego punktu widzenia potencjał marketingowy przyznania takiej nagrody jest ogromny – od dawna bowiem uważano, że najbardziej wpływową osobą na świecie jest zawsze prezydent USA, teraz posiada on również honorowe wyróżnienie dotyczące pokojowych działań na świecie. Biuro Prasowe Białego Domu twierdziło, że od kilku tygodni słyszało o rzekomej nominacji, jednak nie do końca zawierzało niepotwierdzonym informacjom. Ostatecznie nie ma się co dziwić, w końcu któż mógłby przewidzieć taki rozwój wydarzeń. Po ogłoszeniu przyznania nagrody reakcja Prezydenta była natychmiastowa – 1, 4 mln dolarów nagrody przeznaczy na cele charytatywne a w swoim przemówieniu podkreślał, że nie czuje się godzien tego wyróżnienia. Dodatkowo kontynuował swoją strategię wyborczą. Mianowicie, w trakcie wyborów podkreślał, że hasło „Yes We Can” tyczy się wszystkich amerykanów i nie tylko. Owa „Zmiana”, którą zapowiadał ma być efektem działania wszystkich ludzi. W podobnym tonie przemówił odnośnie nagrody Nobla. Stwierdził bowiem, że ta nagroda, to efekt pracy nie tyle jego, co wszystkich ludzi na świecie. Można by nazwać to zjawiskiem „pozycjonowania przywódcy świata”. Jednak ten właśnie świat zareagował w bardzo zróżnicowany sposób. Pomiędzy niezliczoną ilością gratulacji pojawiły się głosy krytyki, między innymi ze strony irlandzkiej laureatki pokojowej nagrody Nobla Mairead Corrigan Maguire, zauważyła ona, że wolą Alfreda Nobla było przyznawanie tej nagrody osobom, które położył kres militaryzmowi. Prezydent Obama przyczynił się do tego faktu jedynie w swojej, jak zwykle idealnie dopracowanej, mowie w Pradze na szczycie Unii Europejskiej. Inną osobą krytykującą Obamę był Hugo Chavez, który podkreślił zbrojne działania Ameryki na obszarach Iranu i Afganistanu. To by było tyle, jeżeli chodzi o słowa uznania i krytyki niepodszyte własnymi celami. Prawdopodobnie najwięcej na Noblu Obamy może ugrać prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Oczywiście nie szczędził on gratulacji, jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że Obama ową nagrodą niejako będzie zmuszony do kontynuowania strategii rozbrojenia arsenału nuklearnego. Teraz Miedwiediew może zyskać bardzo dużo, ponieważ będzie pełni role kontrolera, który jako prezydent mocarstwa po drugiej stronie oceanu, będzie naciskał na prezydenta Obamę i spełnienie jego obietnic. Inaczej ma się sytuacja na amerykańskiej scenie politycznej. Faktem oczywistym są pochwały ze strony partii demokratycznej, jednak strona republikańska jest mocno podzielona. Część polityków chwali Obamę, a część nie stroni od mocnej krytyki z naciskiem na przyznanie nagrody za bycie międzynarodową gwiazdą.

Tak czy inaczej, to co na pierwszy rzut oka wydawało się ogromny wyróżnieniem, może stać się ogromnym kłopotem. Wszelkie działania militarne Ameryki będą zapewne postrzegane przez pryzmat tej właśnie nagrody. Powstaje pytanie czy nie warto by było zrezygnować z tej nagrody i stwierdzić, że jest wiele innych osób, które w obecnym momencie powinny otrzymać tą nagrodę. Jak widać międzynarodowy marketing polityczny kieruje się swoimi własnymi nieskrępowanymi zasadami. O ile zazwyczaj myślimy o kontrolowaniu opinii publicznej we własnym okręgu wyborczym, czy kraju, o tyle zawładnięcie światową opinią publiczną graniczy z niemożliwością. Nobel zwrócił oczy świata na prezydenta USA i jego działania, pytanie czy Obama sobie tego życzył?

Fotografia: AP

niedziela, 11 października 2009

Tak to się robi, synku

-------------------------------------------------------------------------------------------














Rostowski: To jednak zupełnie inne drogi – droga, którą proponował PiS, i nasza droga. To trochę tak, jakbyśmy jechali samochodem po górskich serpentynach tuż za TIR-em i: Tato, wyprzedź go w końcu, podpowiada nam synek z tylnego siedzenia. My jednak czekamy na odpowiedni moment. Kiedy na prostym odcinku drogi wyprzedzamy TIR-a, mówimy spokojnie: Tak to się robi, synku. Tak to się robi.

Kamil Mirowski



Wtorek był dniem, kiedy afera hazardowa skutecznie zdominowała przekaz dnia, a rząd stracił w ten sposób jedną z najlepszych w ciągu ostatnich dwóch lat sytuacje PR-owską. Tego dnia prestiżowe i opiniotwórcze pismo "Emerging Markets" uhonorowało Jacka Rostowskiego nagrodą Ministra Finansów Roku 2009 w Europie Środkowej i Wschodniej.

Jacek Rostowski został w ten sposób nagrodzony za przyrost PKB. Polska bowiem, jako jedyny kraj w Europie zanotuje w tym roku wzrost PKB i jest jedynym "zielonym" krajem na "czerwonej" mapie Europy. Z punktu widzenia PO była to doskonała sytuacja do pokazania, że wyborcy oddali Polskę w ręce ludzi, którzy jako jedyni znają się na gospodarce i skutecznie walczą z kryzysem. W końcu to kryzys był głównym punktem opierania polityki promocyjnej PiS w tym roku.

Afera hazardowa zmusiła PO do omijania wizerunku ludzi doświadczonych w biznesie, ale Jacek Rostowski był doskonale przygotowany, co pokazał podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu. Jego słowa mogły stać się leitmotivem kampanii wyborczej PO i jednym z najskuteczniejszych soundbitów tego rządu. Warto je zapamiętać:

Często słyszymy ze strony polityków PiS słowa satysfakcji, że w końcu poszliśmy drogą proponowaną nam przez nich od samego początku kryzysu. Dzisiaj chyba tego nie usłyszymy z uwagi na ilość obecnych posłów opozycji. To jednak zupełnie inne drogi – droga, którą proponował PiS, i nasza droga. To trochę tak, jakbyśmy jechali samochodem po górskich serpentynach tuż za TIR-em i: Tato, wyprzedź go w końcu, podpowiada nam synek z tylnego siedzenia. My jednak czekamy na odpowiedni moment. Kiedy na prostym odcinku drogi wyprzedzamy TIR-a, mówimy spokojnie: Tak to się robi, synku. Tak to się robi.

Przegląd tygodnia

-------------------------------------------------------------------------------------------














05.10.09 – Poniedziałek
Prezydent Lech Kaczyński nie ogłosił jeszcze daty podpisania Traktatu Lizbońskiego. Pewne jest to, że podpis złoży, jednak jeszcze nie wiadomo kiedy. Pan Prezydent mógłby podpisać traktat w każdej chwili, ale kto spieszyłby się z podpisem w takiej sytuacji. Rząd ma nie lada kłopoty, zbliżają się zmiany kadrowe, zmniejsza się zaufanie do partii rządzącej a Prezydent ma podpisać niezwykle ważny europejski dokument. Złożenie podpisu będzie zauważone w całej Europie, lepiej nie zmarnować takiego potencjału PR-owskiego. Data podpisu na pewno zostanie dokładnie zaplanowana tak by przyciągnąć jak najwięcej uwagi.

06.10.09 – Wtorek
„Afera Hazardowa" zaczyna wpływać na polityczne relacje pomiędzy partiami i wewnątrz ich. Opozycja w dalszym ciągu atakuje Platformę. Ostre słowa padają z ust Zbigniewa Ziobro, który stara się zobrazować opinii publicznej działania PO, porównując ją do cosa nostry. Widać PiS od retoryki strachu jeszcze długo nie odejdzie. Sprawdza się również przysłowie „gdzie dwóch się bije tam trzecie korzysta”. Gdy PO i PiS zajmują się naprzemiennym atakiem i obroną, na sytuacji sprytnie próbuje korzystać Andrzej Olechowski. Stwierdza jednoznacznie, że w takiej sytuacji Polska potrzebuje bezpartyjnego prezydenta. Zastanawiające, jedynym bezpartyjnym kandydatem może być …Andrzej Olechowski. Powoli, po cichu, poza konfliktem Olechowski rozpoczyna ciekawe działania kampanijne.

07.10.09 – Środa
Konferencja premiera to prawdziwy skarb dla analityków marketingu politycznego i politycznego PR-u. Wielkie przetasowania w rządzie są niewątpliwie ważną wiadomością, jednak bardziej istotny jest sposób przekazania owych informacji. Oprócz ogromnego napięcia i wypuszczanych co jakiś czas informacji tzw. „przecieków do mediów”. Premier posługiwał się w trakcie konferencji niezwykle kunsztowną retoryką. Najistotniejszym elementem jest wypowiedzi są określenia osób, które podały się do dymisji. Premier wspominał o nich „niewinni” i stwierdzał, że „niewinni stracą stanowiska”. Podręcznikowy przykład pozycjonowania, którego przekaz jest prosty: niewinni stracą stanowiska, ponieważ to wina PiS, jednak jako stanowczy i silny premier, jestem gotowy poświęcić nawet relacje przyjacielskie, by oczyścić rząd z zarzutów. Warto zwrócić uwagę ile razy podczas konferencji padło słowo „zaufanie”, które wydaje się być głównym przesłaniem konferencji. Rząd próbuje wyjść z sytuacji budując oś: PiS – manipulacja, przecieki, podsłuchy – PO – zaufanie, praca, wyjaśnienie.

08.10.09 – Czwartek
Skończył się już etap niedopowiedzeń i eufemizmów w „aferze hazardowej”. Winny jest Tusk – tak przemawia Jarosław Kaczyński. Zapewne nastąpi teraz mechanizm „ściętej płyty” i cała partia Prawa i Sprawiedliwości, jak jeden mąż, będzie prawić o winie Donalda Tuska. Kolejna kwestia to „trzęsący się premier” – prezes PiS-u pomaga świadomie bratu. Ustawia osobę premiera, jako człowieka wystraszonego, niepewnego, który nie jest w stanie zapanować nad rządem a co dopiero nad Polską, kandydując na prezydenta. Należy teraz zapytać, kiedy pojawią się pierwsze ulotki wyborcze, bo kampania trwa już na dobre.

09.10.09 – Piątek
Pojawiły się interesujące sondaże, mniej interesujące dla samego Premiera. Przegrywa on bowiem w drugiej turze prezydenckiej z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Większość osób komentuje te sondaże patrząc w przyszłość. Zadaje się pytania: czemu taki wyniki, czym spowodowany no i przede wszystkim czy Włodzimierz Cimoszewicz wystartuje? Jednak nikt nie analizuje tych wyników patrząc w przeszłość. A taka analiza może nam powiedzieć wiele o wyczuciu politycznym gabinetu Donalda Tuska. W dzisiejszym sondażu Cimoszewicz wygrywa, jednak dwie rzeczy są wydając się być bardziej znaczące niż ten wyniki. Pierwsza to fakt, iż taki wynik sondażu uwarunkowany jest przypomnieniem osoby Włodzimierza Cimoszewicza poprzez propozycję objęcia stanowiska szefa MSWiA lub Ministerstwa Sprawiedliwości a druga sprawa to właśnie te nominacje. Czy to aby na pewno przypadek, że nominowano Cimoszewicza? Gdyby zgodził się objąć, któreś z tych stanowisk, ciężko by my było konkurować z Tuskiem? Nauka płynie z tego przykładu prosta, czasami sondaże mówią coś więcej niż tylko kilka liczb zestawionych z kolorowymi słupkami.

10.10.09 – Sobota
Czas na pranie kolejnych brudów. Afera związana z prywatyzacją stoczni. Wypływa dość nieoczekiwanie. W momencie, gdy rząd załagodzić nieznacznie skutki „afery hazardowej” nagle musi rozpocząć kolejne działania defensywne. Nie dziwne, więc że pojawiają się pretensje do CBA i sposobu jego funkcjonowania. Jednak to sprawa, która dopiero nabierze tempa i przyniesie kolejne ciekawe skutki. Bardziej interesujący jest Traktat Lizboński. Czemu? Wystarczy się zastanowić – na początku tygodnia nie znano dokładnie daty podpisania traktatu, wiadomo natomiast, że w sobotę media nie mają zbyt wielu interesujących tematów, więc łapią się wszystkiego, niczym tonący brzytwy. A tu nagle taki materiał, wydarzenie w skali europejskiej. Cała Europa mówi o polskim prezydencie. Gratulacje, potencjał PR-owy wydarzenia wykorzystany na 100%.

11.10.09 – Niedziela
Póki co sprawa polskich stoczni toczy się dość spokojnie, być może z początkiem przyszłego tygodnia nastąpią kolejne ataki. Tymczasem premier chce we wtorek przedstawić nazwiska nowych ministrów. Będzie to o tyle istotne, że nowe nominacje pokażą nam jak mocno premier myśli o fotelu prezydenckim. Odpowiednie ruchu na planszy politycznych szachów pozwolą mu na nieskrępowane, mające na celu otwarcie drogi do Pałacu Prezydenckiego. Zdania na najbliższy tydzień: osłabić zarzut w sprawie stoczni, pokazać zdecydowany wizerunek i zaskoczyć opinię publiczną nominacjami. Zadania opozycji: atak każdej decyzji premiera i intensyfikacja działań kampanii negatywnej.

piątek, 9 października 2009

Konsultanci polityczni. Aktorzy cienia.

-------------------------------------------------------------------------------------------














Kampanie wyborcze w coraz większym stopniu ulegają procesom profesjonalizacji. Sztaby wyborcze w swoich zmaganiach o głosy elektoratu sięgają do coraz nowocześniejszych narządzi. Istnieje grupa ludzi, którzy całym swym oddaniem angażują się w politykę  znajdując się poza światłem wszelkich reflektorów -  to konsultanci polityczni.


Michał Leksiński

Próba opisania tej grupy aktorów politycznych jest niezwykle trudna. Ich działania mają zazwyczaj ukryty charakter a sami konsultanci to grupa stosunkowo hermetyczna, które nie dopuszcza byle kogo do swych tajemnic.

Wszystko ma swoją genezę. Nie inaczej jest w przypadku zawodu konsultantów politycznych. Według Larrego Sabato instytucja konsultanta politycznego istniała w amerykańskich wyborach od zawsze.  Na początku konsultantami byli dziennikarze, agenci prasowi czy prawnicy. Jednak przyjmuję się, iż pierwsi profesjonalni konsultanci polityczni pojawili się w latach trzydziestych XX wieku. Przełom nastąpił w roku 1933, w stanie Kalifornia. Wtedy właśnie stanowa legislatura uchwaliła ustawę dotyczącą rozwoju irygacji i kontroli działań przeciwpowodziowych (Central Valley Project) . Niestety ustawa spotkała się z ogromnym sprzeciwem firmy Pacific Gas & Electric (PG & E). Firm głosiła, że ustawa jest ogromnym zagrożeniem dla sektora prywatnych elektrowni. Zamierzeniem PG&E było cofnięcie tej ustawy. Zwolennicy ustawy – Clem Whitaker, dziennikarz z Sacramento i Leone Baxter, specjalistka od Public Relations – posiadając zaledwie 39 tys. dolarów zorganizowali kampanię w gazetach i radiu ratując ustawę przed cofnięciem. Tak rozpoczęła się długa droga ewolucji konsultantów politycznych. Jednak warto zauważyć, że amerykański rynek wyborczy jest czynnikiem, niezwykle sprzyjającym, rozwojowi tego zawodu. Raz na 4 lata odbywają się wybory prezydenckie, które poprzedzone są serią prawyborów, tak więc kampania rozpoczyna się więcej niż rok przed dniem wyborów.  Wybory do senatu amerykańskiego odbywają się co 2 lata, kadencja senatorów trwa co prawda 6 lat, jednak wybiera się ich w systemie 1/3 izby raz na 2 lata. Do tego dochodzą wybory do kongresu, w których 435 kongresmenów wybieranych jest również co 2 lata. Kalendarz wyborczy wygląda więc następująco: wybory prezydenckie, wybory do Kongresu i Senatu, po dwóch latach wybory do Kongresu i Senatu i następnie po dwóch latach ponowie wybory prezydenckie, do Kongresu i Senatu. Zakładając, że kampanie rozpoczynają się na rok przed wyborami, można śmiało stwierdzić, iż kampania wyborcza trwa w USA non stop. Niewątpliwie przyczynia się to do rozwoju konsultingu politycznego.

W książce Larry`ego Sabato "The Rise of Political Consultants" możemy się spotkać ogólną typologią konsultantów politycznych dzielącą ich na konsultantów generalnych i specjalistycznych. Ci pierwsi są strategami, wyznaczają ogólne cele, zarządzają całą kampanią i nierzadko otrzymują posady szefów sztabów. Przykładami mogą być tutaj James Carville w kampanii Clintona 1992, Karol Rove w kampanii G.W. Busha 2000 i 2004, David Axelrod w kampanii Obamy 2008, czy John Sears w kampanii Reagana w 1980. Grupa ta jest jednak nieliczna ze względu na mnogość umiejętności, które są wymagane w takiej pracy. O wiele szersza za to jest grupa specjalistów, ci dzielą się, przytaczając przykłady Sabato, na konsultantów medialnych, konsultantów sondażowych (pollster), konsultantów ds. funduszy czy konsultantów ds. kampanii bezpośrednich. Specjaliści działają jedynie w obrębie swojej dziedziny i nie ingerują w przebieg kampanii. Często wykonywane przez nich zadania mają charakter zlecenia. Po zakończonej pracy nie współpracują już dalej ze sztabem wyborczym, chyba że współpraca dotyczy długofalowych działań.

Historii i specyfiki konsultingu politycznego nie da się przybliżyć w jednym artykule, czy jednej książce. Ich rola i znaczenie dla procesów demokratycznych jest ogromna, wpływają oni na rzesz niezdecydowanych wyborców. Jeżeli marketing polityczny to narzędzie, to konsultanci polityczni są rzemieślnikami, którzy do perfekcji opanowali posługiwanie się tym narzędziem. W kolejnych artykułach postaram się przybliżyć sylwetki największych, należących do panteonu marketing politycznego, konsultantów z całego świata. W końcu los wyborów leży w ich rękach.

Przypisy:
1. Sabato Larry, the Rise of Political Consultants, Basic Books, 1981 New York, s. 10.
2. Ibid., s. 11.
3. Ibid., s. 13.
4. Płudowski Tomasz, Komunikacja polityczna w amerykańskich kampaniach wyborczych, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2008, s. 169.

środa, 7 października 2009

Afera hazardowa. Lider w sytuacji kryzysowej.

-------------------------------------------------------------------------------------------















 


Afera hazardowa stanowi swego rodzaju pożywkę dla wszystkich tych, którzy z różnych przyczyn bacznie przyglądają się politykom pod kątem działań marketingowych. Nie da się ukryć, że to przykład „modelowej” wprost sytuacji kryzysowej. Wyjście z niej bez większych szkód będzie bardzo trudne.
Barbara Brodzińska-Mirowska

Aferę tę można analizować na wielu płaszczyznach co jest skrupulatnie czynione przez wielu obserwatorów, dlatego warto spojrzeć na temat z perspektywy czysto marketingowej.

Fakt jest taki, że wydarzenia ostatnich dni bardzo mocno nadszarpnęły wizerunek całej partii, co w przede dniu wielkiej kampanii wyborczej (prezydenckiej i samorządowej) bardzo komplikuje sprawę. To jakie zostaną podjęte działania będzie miało wpływ na ewentualną prezydenturę Tuska – co już na samym początku było jasne. PO posiada jednak ważny zasób – wciąć wysokie poparcie społeczne. Póki co słupki sondażowe nie lecą na łeb na szyję – ale nie powiedziane, że tak się nie stanie. Ponadto sprawę ułatwia stosunkowo słaba opozycja, która – co już można zaobserwować – dość nieumiejętnie wykorzystuje niezwykłą szansę na zwiększenie poparcia. A dzieje się tak za sprawą starej retoryki, która znów dominuje w wypowiedziach polityków PiS, a do której Polacy wcale nie tęsknią. Prezydent stara się rozgrywać sprawę dość zgrabnie, w czym pomaga mu sprawa ratyfikacji traktatu lizbońskiego – wydaje się to jednak być kwestią przypadku, niż przemyślanego działania.

Dobrym posunięciem premiera było przyjęcie dymisji Drzewieckiego. To ewidentny sygnał, że – mimo – wszystko w partii obowiązują jakieś zasady. Premier zdecydował się na ostre cięcia – z ministerstwa odchodzi Schetyna – jeden z jak się wydaje najlepszych ministrów w tym rządzie. To trudny, ale w długiej perspektywie dobry ruch. Ci którzy działali niezgodnie z przyjętymi standardami, lub chociaż w jakimkolwiek stopniu kojarzą się ze sprawą – odchodzą. Takim postępowaniem premierowi prawdopodobnie uda się przekonać wyborców, że nie będzie tolerował takiego postępowania (a dymisje są tego pewnym wyrazem), i jednocześnie nie pozwoli zrzucić na siebie odpowiedzialności za całą sytuację. Premier rozpoczął procedurę odwołania szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Jedynym zagrożeniem jakie się pojawia, to argument opozycji, że ta dymisja jest karą za ujawnienie niewygodnej dla rządu sprawy. Trzeba jednak podkreślić, że komunikat jaki w tej sprawie przekazał premier jest dość jasny i klarowny. Powstanie komisja śledcza do zbadania tej sprawy. Donald Tusk mówi więc do swoich wyborców wprost, że dołoży starań aby sprawę wyjaśnić, ale nie pozwoli na wykorzystywanie służb w celach politycznych (choć nie ma wątpliwości, że rola CBA w „aferze hazardowej” jak i w akcji skierowanej przeciwko Jolancie Kwaśniewskiej to zupełnie odrębny temat). W tej trudnej sytuacji premier podejmuje – jak się wydaje – słuszne działania, nie ucieka przed sprawą, udziela szczegółowych informacji podczas konferencji, przedstawia sprawę w Sejmie, w ten sposób raz na zawsze burzy wizerunek, który długo na nim ciążył – młodego, niedoświadczonego chłopca.

Wnioski są nie mniej jednak pesymistyczne, rzeczywistość potwierdza teoretyczne rozważania. Zbudowanie trwałego wizerunku politycznego jest pracą mozolna i długotrwałą, która wymaga odpowiedzialności nie tylko kierownictwa, wymaga także świadomości tej odpowiedzialności wśród wszystkich członków partii.

Zakładając wariant pozytywny dla PO, tzn. że poparcie spadnie w małym stopniu, a Donald Tusk nie stanie się jej ofiarą, pozostanie jedna ważna kwestia: „afera hazardowa” stanowi doskonały materiał na kampanię negatywną, którą PiS z łatwością może wykorzystać, a co doświadczenia wiemy, że PO dość opornie radzi sobie z opieraniem tego typu ataków.

Fotografia: www.platforma.org


Czy leci z nami pilot?

-------------------------------------------------------------------------------------------














Obserwując zamieszanie związane z aferą hazardową nasuwa mi się zasadniczy wniosek dotyczący przyszłości rządu PO i Donalda Tuska jako lidera. Ludzie muszą czuć, że „leci z nami pilot”. 
Wojciech Załęcki


Nagrania CBA i ujawnione dokumenty kompromitują Chlebowskiego i Drzewieckiego, ale to zdarza się w każdym kraju, nawet takim o długoletnich demokratycznych tradycjach i to wyborcy wybaczą. Nie wybaczą natomiast na pewno poczucia, że nikt tego nie kontroluje.

Wydaje się, że najbliższe dni i tygodnie będą kluczowe dla Donalda Tuska i jego przyszłości. Jeżeli chwyci całą spraw „za twarz”, jeżeli nie będzie się bał stanowczych ruchów to wygra. Jeżeli zachowa się inaczej to czeka go los Leszka Millera.

Pojawiają się głosy, że afera hazardowa jest podobna do afery Rywina. Wydaje mi się, że to porównanie jest znacznie przesadzone – tam było wrażanie, że cały aparat z premierem na czele jest w „grupie trzymającej władzę”. Główny cel Tuska w tej chwili polega na udowodnieniu, że w aktualnej sprawie jest całkowicie odwrotnie.

poniedziałek, 5 października 2009

Przegląd tygodnia

-------------------------------------------------------------------------------------------




















28.09.09 – Poniedziałek
W Rzeczpospolitej czytamy o przyspieszeniu wyborów parlamentarnych z jesienni 2011, na marzec 2011. Propozycję taką miała przedstawić Platforma Obywatelska. Chciałoby się rzec: nadchodzi Ameryka marketingu politycznego. Dlaczego? W systemie wyborczym USA funkcjonuje mechanizm prawyborów, wiele zależy od decyzji poszczególnych stanów, jeszcze przed wyborem kandydata każdej partii na głównej konwencji. Znana i praktykowana jest metoda takiego ustawiania dat niektórych prawyborów w określonych Stanach, aby kandydat na fali popularności wygrywał w kolejnych miejscach. Ktoś poszedł po rozum do głowy i zauważył, że szansa dla Platformy jest ogromna. Maraton wyborczy 2010 – 2011 może być dla PO wielkim zwycięstwem. Należy tylko odpowiednio poustawiać daty wyborów i już, efekt gwarantowany. Efektem śnieżnej kuli PO wygrywa wybory samorządowe, prezydenckie i parlamentarne. 


29.09.09 – Wtorek
Premier Donald Tusk wypowiedział się o sprawie, która poruszyła całą Polskę – sprawie zatrzymania Romana Polańskiego. Premier opowiedział się za tym, by nie traktować tej sprawy, jako „sprawy patriotycznej”. Ciekawsza jest jednak wypowiedź Ryszard Kalisza (SLD), który w swojej wypowiedzi zszedł do poziomu dekonstrukcji zachowań politycznych. Stwierdził, bowiem, że premier wcześniej zbadał nastroje opinii publicznej i dopiero potem skonstruował swój pogląd. Czyżby nastał era kierowania się sondażami? Jeżeli tak, to marketing polityczny w Polsce zrobił właśnie kolejny krok do przodu.


30.09.09 – Środa
CBA poinformowało premiera, prezydenta oraz sejm i senat o nieprawidłowościach dotyczących ustawy hazardowej. Chodziło o art. 47a, który miał nakładać na biznes hazardowy dodatkowe opłaty. Jednak ustawa była rzekomo wstrzymywana przez prominentnych polityków PO. Sytuacja jest niezwykle groźna dla Platformy, mimo wysokiego poparcia, może osłabić jej wizerunek. Najbardziej na „aferze hazardowej” ucierpiał i zapewne jeszcze ucierpi wizerunek Zbigniewa Chlebowskiego. Przewodniczący PO w mediach jawił się zawsze, jako mąż stanu. Dobierał ostrożnie słowa i emanował spokojem. Nagle opinia publiczna dowiaduje się o jego rzekomych kontaktach z lobbystami, co poważnie może nadszarpnąć jego reputację zarówno w mediach, jak i w społeczeństwie.


01.10.09 – Czwartek
Trudno dzisiaj o inny temat niż „afera hazardowa”.  Jednak kontynuując temat warto spojrzeć na partie opozycyjne. Ciężko o lepszą broń w politycznym pojedynku, niż prominentni politycy partii rządzącej i ich niejasne kontakty z lobbystami. Jednak warto spojrzeć za ocean, tam udział lobbystów w grze politycznej jest czymś oczywistym, choć kontakty z politykami są o wiele bardziej subtelne. W Polsce wszystkie partie opozycyjne rozpoczęły atak na Platformę i trudno się im dziwić. Sprawa będzie bardzo długo na językach. PiS oraz SLD za wszelką cenę będą rozrabiać ten temat, aby wyrządzić jak największe szkody Platformie. Dodatkowo w spór włączył się Prezydent. Jego zaangażowanie jest o tyle istotne, ponieważ będzie na pewno starał się skanalizować całą aferę w stronę premiera Tuska, by obniżyć jego wiarygodność w oczach opinii publicznej. W nadchodzących kampaniach wyborczych (lub wcześniej) pojawią się spoty PiS „Układ” – wersja bis.


02.10.09 – Piątek
Pozycjonowania w aferze „hazardowej” ciąg dalszy.  Po dzisiejszym spotkaniu w Belwederze nastąpiła wyraźna redukcja wymiarów gry politycznej. Konflikt odbywa się teraz pomiędzy rządzącymi a Prezydentem. Premier kanalizuje negatywne emocje związane z aferą w stronę Lecha Kaczyńskiego, stwierdzając, że Prezydent „oczekuje aresztowań”, lecz niewiadomo kogo. Kolejnym elementem gry PR-owej było zejście na poziom metapolityki i „wytknięcie” Prezydentowi rozpoczęcia kampanii prezydenckiej. Niewątpliwie, jak powiedziała, prof. Staniszkis: „Tusk może zyskać na tej aferze”. Jeżeli pokaże, że umie sobie radzić z takimi sytuacjami kryzysowymi, może wykreować sobie wizerunek nieugiętego męża stanu, dla którego sprawiedliwość jest najważniejsza.  Prezydent z kolei zdobywa punkty na innym terenie. Zaskakujące jak dobrze ułożyła się dla Prezydenta data referendum w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego w Irlandii. Prezydent zapowiedział podpisanie traktatu „zaraz po Irlandii”. Odkładanie podpisania dokumentu się opłaciło, teraz można tego użyć w politycznej walce. Po jednej stronie premier i ogromne problemy z lobbingiem a po drugiej Prezydent i ratyfikacja bardzo ważnego europejskiego dokumentu. Co bardziej pozytywnie odczyta opinia publiczna? 


03.10.09 – Sobota
Według stacji TVN PO straciła na aferze, póki co, zaledwie 2 punkty procentowe. Powiększyło się grono wyborców niezdecydowanych, którzy są najistotniejszą grupą docelową w nadchodzących kampaniach wyborczych. Prawdopodobnie Polacy przywykli do kwestii kontaktów polityki z biznesem i takie afery nie robią na nich już takiego wrażenia. Jednak nie możemy zapomnieć, że w przyszłych kampaniach na pewno nie raz usłyszymy nawiązania do tej afery. Kampania to zawsze czas wielkich emocji a głosowanie emocjonalne nie będzie dla Platformy zbyt dobre. Być może nie straciła ona teraz tak dużego poparcia, jednak ułatwiła znacznie konkurentom politycznym przeprowadzenie kampanii negatywnej. Sztaby wyborcze zapewne już nad nią pracują. 


04.10.09 – Niedziela
„Za Mariuszem Kamińskim, szefem CBA, może stać sam Prezydent i inspirować go do działań.” To całkiem nowy wątek poruszony przez posła PO Janusza Palikota. Było kwestią czasu, kiedy Palikot zabierze głos, nie dziwi również siła zarzutu, który postawił. Platforma po raz kolejny wysłała swojego wojownika ds. odwracania uwagi tak by poprzez swoje kontrowersyjne tezy odciągnął uwagę od problemów Platformy. Zapewne dzięki ofensywie na CBA może ugrać w sondażach kilka punktów. Jeżeli nie zyskać, to przynajmniej utrzymać ten sam poziom.